?ZJEDNOCZONE STANY MIŁOŚCI?
reż. Tomasz Wasilewski, prod. Polska/Szwecja, gat. dramat obyczajowy, premiera 29.07.2016 Polska
Właściwie do tej pory nie poukładałam swoich myśli po seansie. Może tak: Wasilewski strzaskał mi twarz, zrzucił ze schodów, skopał i rozsypał moje wnętrze po poznańskim bruku. Mogłabym skończyć w tym momencie, jednak podejmę próbę konfrontacji stanów niemiłości z miłością Filipa Szcześniaka, którego pseudonim artystyczny przywołuje meksykańskiego pisarza.
?Zjednoczone Stany Miłości? nie mają nic wspólnego z ?Deszczem na betonie? Taco. Twórcy nie inspirowali się sobą, nie zachodziły między nimi jakiekolwiek korelacje, niemniej moje pierwsze skojarzenie po wyjściu z kina oscylowało uparcie wokół tego jednego utworu. Dlaczego? Wyjaśnię na szarym końcu.
Bloki, Whitney Houston, paprotki i pomarańcze z Pewexu
Marzena (Marta Nieradkiewicz), Iza (Magdalena Cielecka), Agata (Julia Kijowska) i Renata (Dorota Kolak). Cztery kobiety, które w rok po upadku PRL-u starają się poukładać siebie na nowo. W Berlinie skruszył się mur, w Polsce powiało wolnością, a nad głowami fruwały znaki zapytania. Co teraz? Jak zawsze? Być innym? Kim?
Tytuł filmu w hołdzie ówczesnej pogoni za american dream. Współczesnej trochę też. Że w Ameryce to oni zjednoczeni są nie tylko w miłości, a może właśnie przede wszystkim. Że nie stoją w kolejce po pomarańcze, mają Palm Beach i superwrotki. A w Polsce wieczna tęsknota i bycie szczęśliwym tylko dlatego, bo tak wypada.
Blokowiska, garaże, trzepaki, wódka, ogórek i rodzina. Wczasy zakładowe do Czechosłowacji, msze pogrzebowe, VHS, aerobik wodny z Whitney Houston, marki z RFN-u. Wasilewski kumuluje wszystkie akcenty wczesnych lat 90., ale nie częstuje gumą Turbo. Ściska żołądek i powoduje torsje naturalizmem.
Nie mam dla ciebie miłości
Pomiędzy prozą w kolorze chłodnego retro, na ekranie kipi pożądanie. W powietrzu zawieszona jest gęsta namiętność, każdy pragnie jej na swój sposób. Biją się o nią, pocierają skronie, marszczą czoła, płaczą, wyją i nienawidzą. Wszystkich łączą pomylone żądze i niezrozumienie. Smutne zagubienie oraz nostalgiczne preludium zmian nowej Polski wpędza w głęboką depresję.
Podoba mi się sposób, w jaki Wasilewski kreuje przestrzeń. Kadry przypominają mi obrazy Sasnala, emocje nie potrzebują fluoroscencji, a niezdefiniowanie idealnie koresponduje ze stanami trudnej miłości. Z tego miejsca składam bukiet seledynowych goździków na ręce maestro od zdjęć, Olega Mutu.
Wypadkowy patriarchat
Mężczyźni w filmie są obecni, dominują, spełniają się w samczej roli, krzywdzą, kochają, próbują zrozumieć, a jednocześnie lawirują gdzieś obok, przenikają, ale nie naciskają. Ich męskość jest oczywista, nie potrzebuje wytłumaczenia. Wasilewski odarł wszystkich z niedoskonałości i zabrał im prawo do intymności. Jacek (Łukasz Simlat) ? mąż Agaty, pracownik zakładu, typowy ojciec. Ksiądz Adam (Tomasz Tyndyk) ? oddany sługa, pokorny, młody bóg. Karol (Andrzej Chyra) ? lekarz, wdowiec, człowiek z żelaza i z żelaznymi zasadami. Stoją na straży, ale nie są ważni. Ważna jest psychodeliczna emocjonalność kobiet, między którymi się poruszają. To ona dyktuje ich życiorysy.
W domach z betonu nie ma wolnej miłości
Jest. Ale trudna, nieczysta, płacząca, rzewna. To film, któremu Wasilewski wyrwał serce. Zakończenie rozszarpane, z premedytacją ucięte. Dlatego nawiązanie do Taco, ponieważ ?Deszcz na betonie? też kończy się nagle i zapętla w czasoprzestrzeni. Jak ?Zjednoczone Stany Miłości?, które trwają do dziś i każdy podróżuje po swoich, obnażony z prawdy i uczuć.
Każdemu, kto odważy się na ekshibicjonistyczne dzieło polskiego Dolana, życzę dużo zdrowia i niech skóra Waszych umiłowanych pachnie jak ostatnie dni wakacji.