Marsz, marsz równości, czyli LGBTQIA w Wielkiej Polsce. Pride Week Poznań 2018. - Kulturalny Karmnik

Felieton

08.10.2016

Marsz, marsz równości, czyli LGBTQIA w Wielkiej Polsce. Pride Week Poznań 2018.

Zanim zacznę, poniżej lista 10 inspirujących cytatów, które mogą zmienić Twoje życie. Autorzy – nieznane matki, żony, kochanki, bracia i siostry, listonosze, policjanci, szlachta, która nie pracuje i żołnierze ojczyści.

 

  1. „Do gazu, pedały”.
  2. „Miasto zmienione w pedalstwo”.
  3. „Chore homosie, na leczenie!”.
  4. „Zajebać ich wszystkich”.
  5. „Do pieca całe to pedalstwo i lesby”.
  6. „Rzygać mi się chce przez homosiów”.
  7. „Geje do gazu, lesby do porno”.
  8. „Odmieńcy, wstyd”.
  9. „Wstyd mi za to szambo, zabić”.
  10. „Szmaty jebane”.

 

Teraz zmierz ciśnienie. Dla mnie brakło skali, dostałam udaru.

 

Można zapomnieć o powyższym i wyrzucić do kosza na pulpicie. Można przeczytać raz jeszcze i pokręcić z niedowierzania głową od lewej do prawej, choć może tylko skinąć ku prawicy, bo przecież jeśliś po przeciwnej stronie, nic tylko cię uwędzić, spalić, strącić w przepaść, rozsypać na ugorze, generalnie nieciekawa przyszłość twoja i niepewna.

 

Halo, jestem normalna. Ile razy mam Ci to powtarzać?

 

Hej, ludzie. Tak się składa, że już jutro w Poznaniu kolejny marsz równości. 7-kilometrowy spacer z muzyką, miłością i tolerancją pod ramię, z rzadka z nienawiścią po drugiej stronie barykady. Miejska wędrówka po to, żeby kiedyś było normalnie, choć normalność trudno zdefiniować.

 

„Normalnie? A co, niby nie jest?” – słyszane co najmniej 200.000 razy w ciągu roku. Nie, nie jest. Bo czy normalnym nazwać należy to, że kiedy idę ze swoją kobietą i trzymam ją za rękę, pluje nam się pod nogi? Że rzuca się obelgi i wyciera nam twarze flegmą oraz jadem, bo przecież jesteśmy zwyrodniałe i nieuleczalnie chore? Że nie mogę wziąć ślubu w kraju, który mnie zna i który ja znam, bo przecież z kim i z czym do ludzi, jaka rodzina, jaka żona, jakie nazwisko, jakie dziecko?

 

Nie jestem rozżalona, raczej już dawno straciłam czucie w rękach, które opadły. Nie jestem w głębokiej depresji, nie siedzę w szafie, bo środek mam mocny, choć chwiejny, ale nie godzę się na życie w cieniu tylko dlatego, że ktoś ma problem ze zrozumieniem oczywistego. Ale są tacy, którzy w środku mocni nie są. Popełniają samobójstwo, bo ich normalność i tożsamość jest kwestionowana. Tną sobie ramiona i uda, bo rodzice wyrzuciliby ich z domu za to, kim są. A przecież są tylko i aż ludźmi.

 

I to dla nich pójdę jutro na marsz. Trochę dla siebie, trochę dla swojej dziewczyny i bardzo dla dobrej, kurwa mać, zmiany.

 

lgbt

fot. Barbara Sinica Fotografka

 

Tęczowe życzenia z zawału serca

 

Życzę wszystkim, żeby to był ostatni marsz równości w Polsce. Żebyśmy już nigdy nie musieli tłumaczyć, że związki partnerskie lgbt nie są jałowe, że nie gwałcimy dzieci, nie zarażamy, nie jesteśmy plagą, którą należy tępić.

 

Subtelny apel do całej armii obrońców konstytucji, której członkowie w pojedynkę jak osika na wietrze:

MARSZ RÓWNOŚCI JEST PO TO, ŻEBY PRZYPOMNIEĆ WAM CZŁOWIECZEŃSTWO. Marsz równości to świetna okazja, żeby zajrzeć do ludzkiego słownika wyrazów nieobcych i zdać egzamin z szacunku do siebie i drugiego człowieka. Za free!

 

Nie narzucamy nikomu żadnej ideologii, co zwyczajowo się nam zarzuca. Tu chodzi o znak równości, a nie działania z ilorazem w roli głównej. To nie jest parada gejów i lesbijek po to, żeby krzyczeć, że jesteśmy gejami i lesbijkami. Krzyczymy o wolność. Krzyczymy o użycie korektora wobec wykluczenia.

 

I przypatrzcie się jutro dobrze. Będzie kolorowo, będzie radośnie, piknik miodem płynący, a wnętrza trochę jak u Victora Hugo – niby śmiech, ale jednak łzy, że w ogóle iść trzeba.

 

Start: 14.00, ul. Ewangelicka, Poznań.

 

Przyjdź i chodź, ruch to zdrowie, ruch po prawa, ruch po miłość.

__________

Wiersz napisałam niedawno. Chciałabym, żeby się przedawnił.

 

gry i zabawy

 

chodź, zagrajmy w „znajdź różnice”
z koleżanką jesz sushi na kolację i liczysz
paski na spodniach z limitowanej kolekcji
tak pięknie błyszczą w słońcu, tak pięknie
błyszczą ci w nich oczy. z koleżanką
kpisz z mody na sukces, nigdy
go nie osiągniesz.
kryjesz koleżance plecy, kiedy ściąga
spodnie z limitowanej kolekcji
na koncercie w klubie Progresja.
jesteś dla koleżanki jak tamagotchi albo
niepełnosprawne jo-jo. czasami
koleżanka jest dla ciebie broszką z odpustu
bo akurat pasuje ci do bluzki.
jesteście z koleżanką popularne – 512 lajków
za szaloną wycieczkę regio do Gniezna.
w roli głównej mrożone latte i twoje imię
wersalikami z plastiku. +25 followersów za
zdjęcie stóp i książki w filtrze Abu-Dhabi:
egzotyczne wycieczki na bazar z intelektem
za pół ceny.

teraz zrobię ci kontrast, posłuchaj.

ja z koleżanką bawię się w rodzinę, czasami
w doktorów i pielęgniarki. masuję koleżance
plecy, kiedy przeziębi lędźwie od planów na przyszłość. na zimnych schodach przed blokiem bierzemy z koleżanką ślub, codziennie
w innym kraju. kalkuluję z koleżanką życie,
spisuję akty notarialne, ścieram flegmę z twarzy koleżanki, bo trzyma mnie za rękę
a nie za łokieć.
tworzę z koleżanką grono całkiem w porządku
choć to nie w porządku na polskim podwórku.
ja i moja koleżanka jesteśmy popularne –
wytykają nas środkowymi palcami.
jesteśmy raczej science niż non-fiction.

raz dwa trzy baba jaga patrzy.