?Prowincja pełna smaków?, Katarzyna Enerlich, wyd. MG 2013
?to doprawdy nic strasznego stawać się 40-letnią kobietą (?)?.
Na ?Prowincji pełnej smaków? apetyt rośnie w miarę czytania. Chyba jeszcze nigdy w tak ekspresowym tempie nie głodniałam podczas chłonięcia lektury!
Katarzyna Enerlich zdecydowanie pomogła mi uzupełnić moje kulinarne notatki, namówiła na Mazury i przekonała do prostoty samej w sobie.
Powieść uderzyła mnie autentyczną świeżością. Polubiłam Ludmiłę, główną bohaterkę, za codzienne smakowanie życia. Rozwódka żyjąca w konkubinacie ze znawcą motyli i leśnych duktów. Matka rezolutnej małej Zosi wychowywanej w towarzystwie komosy i dojrzewających w słońcu malinowych pomidorów. Kobieta, której samotność jest czasami potrzebna, a zapachy są dla niej ?nośnikami wspomnień?. Kobieta przebojowa przede wszystkim w kuchni, niezależna i konkretna w działaniu.
Enerlich zgrabnie podaje na tacy Mrągowo i okolice. Historia poszczególnych urokliwych miejsc i bogatych w doświadczenia ludzi przenika do teraźniejszości.
To książka o ?smakach prostych jak ziemia?. O tym, jak ważna jest bliskość z drugim człowiekiem (najlepiej przy obficie skropionej cytryną rybie) i że nie warto palić za sobą mostów. O sztuce wewnętrznego spokoju w łatwy sposób uzyskiwanego dzięki zrywaniu marchwi, cukinii i przyrządzaniu wonnych potraw. Autorka dzieli się nieskomplikowanym przepisem na to, jak żyć.
Przekaz jest jasny- odsunąć na chwilę w ciemny kąt problemy, odstawić samochód do garażu, zapomnieć o kredytach, wyrzucić przez okno telewizor i doprawić swoje życie prostymi wydarzeniami. Zwolnić bieg i zaparzyć napój ludzi szczęśliwych, filiżankę wykwintnej chińskiej herbaty.
Enerlich napisała, że Mazury to piękne miejsce dobre na dom. Wierzę jej na słowo i darzę gastronomicznym zaufaniem. Powieść niesamowicie przyjemna, lekka, smaczna i aromatyczna.